książki

Anna Małoszewska – Tosieńkowe rymowanki

07:52:00Unknown


Nigdy nie oglądałam „Dragon Balla” ani „Pokemonów”. I nie uważam, żebym przegrała dzieciństwo. Bajką, która nieodzownie kojarzy mi się z tamtym czasem, jest „Pszczółka Maja”. Muszę się jednak przyznać, że zdarza mi się wciągnąć w „My Little Pony”, czesać włosy całej kolekcji kucyków i układać puzzle ze Świnką Peppą. Wszystko za sprawą mojej czteroletniej siostrzenicy.

Gdy na głównym kanale dnia rybka zaczyna cichutko pochrapywać, w ruch idą książeczki. Te z historyjką o trzech świnkach, którym zły wilk chuchał i dmuchał na chatkę ze słomy, aż nie został po niej ślad. I o niedźwiadkach, których odwiedziła psotna dziewczynka: zjadła im owsiankę, popsuła krzesło i zasnęła w najmniejszym łóżeczku. Kiedyś opowiadałam też o „Strażaku Samie” – na szczęście szał na jego przygody już minął. Teraz zaś często naklejam naklejki z jednorożcami, pegazami i kucykami ziemskimi z Equestrii  (podział znam z kolorowanki). Jedna z najważniejszych nauk, jakie można z tego serialu wynieść, zawarta jest w podtytule – przyjaźń to magia. Zgadzam się z tym w zupełności.

Oglądanie telewizji jest w porządku, ale nie może trwać godzinami. Bawimy się we fryzjerki (zawsze tracę garść włosów), wlewamy na niby herbatę do filiżanek i mamy restaurację, budujemy też domy z klocków i oczywiście czytamy książeczki. Ostatnia była wyjątkowa. Napisała ją moja koleżanka ze studiów, Anna Małoszewska. To niesamowicie sympatyczna i uczynna osoba, a w dodatku bardzo zdolna. Kocha Wilki i Slasha. Na swoim koncie ma już książkę „Aparatkę”, wiele wywiadów z muzykami i dziennikarzami. Została ciocią i z tej okazji napisała wierszyki. Jestem jedną z trzech osób, które o nich wiedziały. Powstawały w tajemnicy przed rodziną. Dlaczego? Bo „Tosieńkowe rymowanki” to prezent dla malutkiej Tosi.

Jak na utwory dla dzieci przystało, występuje w nich dużo zwierzątek. Mają  zabawne przygody, a każda z nich kończy się morałem. Mnie szczególnie spodobała się o pszczółce i motylku, nawet moja siostrzenica ułożyła do niej alternatywną zwrotkę. Oto ona, przytaczam ją w oryginale:

Motylek i pszczółka byli przyjacielami.
- Bzzz – powiedziała pszczółka do motylka.

Była rymowanka o przedszkolu i szkole, a nawet długa ballada. Zosia słuchała uważnie z uśmiechem na buzi i co chwilę pytała, kto jest na obrazku. Iwonka czy inna księżniczka musiały być wskazane. Podobały się nam ilustracje: nieprzekombinowane, proste, świetnie oddające treść i łatwe do opowiedzenia. To one oczywiście najbardziej przykuły uwagę dziecka, oglądała je kilka razy i na ich podstawie opowiadała mi kolejną rymowankę.

Serdecznie Ci Aniu dziękuję za egzemplarz z dedykacją.

You Might Also Like

0 comments

Archiwum

O blogu

Dość poważnie

Wszystkie teksty opublikowane na tym blogu są mojego autorstwa. Zabraniam ich kopiowania oraz wykorzystywania bez mojej wiedzy i pisemnej zgody.

Formularz kontaktowy