Wyobraź sobie, że twoja ulubiona książka
ma być sfilmowana. O ile jeszcze scenariusz jest naprawdę dobry i daje nadzieję
na równie dobry obraz, to czasami reżyser wie lepiej. Reżyser zmienia i robi po
swojemu. A potem oglądasz ekranizację, nie dowierzasz, zgrzytasz zębami i
przeklinasz. Pewnie sięgniesz po telefon i na Fejsie dasz upust złości. Jeśli
jesteś osobą publiczną, a adaptacja jest kiepska i bardzo, ale to bardzo cię
zdenerwowała, możesz szczerze wyrazić swoje zdanie przed dziennikarzami. A co
tam! W końcu nie ty jeden tak myślisz! Gorzej, gdy ten reżyser zostaje
zamordowany, a podejrzenia padają na ciebie.
Jeżeli
mam ochotę na kryminał, to w pierwszej kolejności myślę o Joannie
Chmielewskiej. Jej książki czyta się lekko, szybko, niemal się je pochłania,
tak są ciekawe i pełne zwrotów akcji. Napisane są językiem potocznym, dialogi
są jak żywcem wyjęte z codziennej rozmowy, a mimo to nie brak tu pięknej,
bogatej polszczyzny. I humoru.
„Rrzeź bezkręgowców” to bardziej powieść kryminalna: trupów w niej nie brakuje, jest śledztwo i rozwiązywanie sprawy na własną rękę przez główną bohaterkę, ale to nie jest wątek nadrzędny. Nie zastanawiałam się, kto jest odpowiedzialny za morderstwa, bardziej skupiałam się na samej akcji i niebanalnym opisie zdarzeń. To nie jest dzieło na miarę „Lesia”, „Klinu” czy „Romansu wszech czasów”, które są rewelacyjne. To dobra książka, wciągająca, z poczuciem humoru, którą czyta się bardzo przyjemnie i ciężko się od niej oderwać. Nie ma w sobie jednak tego czegoś, co błyszczało w wyżej wymienionych pozycjach.
„Rrzeź bezkręgowców” to bardziej powieść kryminalna: trupów w niej nie brakuje, jest śledztwo i rozwiązywanie sprawy na własną rękę przez główną bohaterkę, ale to nie jest wątek nadrzędny. Nie zastanawiałam się, kto jest odpowiedzialny za morderstwa, bardziej skupiałam się na samej akcji i niebanalnym opisie zdarzeń. To nie jest dzieło na miarę „Lesia”, „Klinu” czy „Romansu wszech czasów”, które są rewelacyjne. To dobra książka, wciągająca, z poczuciem humoru, którą czyta się bardzo przyjemnie i ciężko się od niej oderwać. Nie ma w sobie jednak tego czegoś, co błyszczało w wyżej wymienionych pozycjach.
Jeżeli
są wśród was osoby, które jeszcze nie poznały twórczości Chmielewskiej, to parę
zdań dla was. Główną bohaterką jest Joanna, którą możemy utożsamiać z autorką.
Też pisze kryminały, jest impulsywna, inteligentna i ma bogatą wyobraźnię.
Zbiegiem okoliczności lub pechem zostaje w jakimś stopniu wplątana w
przestępstwa. Ciekawość w niej zwycięża i chętnie zabiera się za śledztwo tym
bardziej, że sprawy prowadzi zaprzyjaźniony inspektor Górski. Chmielewska ma
ciekawych znajomych, bardzo wyrazistych i tak samo zwariowanych jak ona. Jeżeli
jeszcze połączą siły, to nie ma bata, musi być wesoło.
źródło: booklips |
2 comments
No właśnie ja jestem jedną z tych osób, które Chmielewskiej jeszcze nie czytały. Czyli mówisz, że najlepiej zacząć od "Lesia" lub "Klinu"?
OdpowiedzUsuńMnie się strasznie podobały, radziłabym zacząć właśnie od nich ;)
Usuń