A co jeśli miasto zostałoby
podzielone na pięć frakcji: Nieustraszoność, Altruizm, Serdeczność, Erudycję i
Prawość? Co jeśli ktoś pasuje do kilku frakcji? Taką wizję przedstawia Veronica Roth w
książce „Niezgodna”.
Nadeszła
kolejna wojna, przyniosła ze sobą śmierć, a pozostawiła zgliszcza miast. Ktoś
wpadł na pomysł, żeby podzielić społeczeństwo według pozytywnych cech. W ten
sposób wyeliminuje się złe pobudki, które mogłyby doprowadzić do następnej
wojny. W rządzie zasiądą ludzie z Altruizmu,
bo są bezinteresowni i myślą o dobru innych. Serdeczni zajmą się uprawą,
Erudyci będą zgłębiać wiedzę, a Prawi nigdy nie okłamią i będą sprawiedliwi.
Nieustraszeni zaś zadbają o bezpieczeństwo, obronią miasto. Bezfrakcyjni, czyli
ci, którzy nie pasują do żadnej frakcji, będą sprzątać ulice. Wydawałoby się,
że wszystko powinno działać bez zarzutu. Nie będzie chciwości, korupcji i
przestępstw. W końcu każdy ma określone cechy charakteru i łatwo nad nim
zapanować. Jeśli ktoś pasuje do więcej niż jedna frakcja - stanowi zagrożenie
dla systemu. I trzeba go zabić.
Pierwszą
zaletą tej książki jest pomysł, bo jeszcze się z takim nie spotkałam. Autorka
przemyślała wszystko, począwszy od wyznawanych wartości i zwyczajów danej
frakcji, po sposób myślenia i stroje. W pierwszym tomie czytelnik poznaje życie
Altruistów i Nieustraszonych. Trochę dowiadujemy się też o Erudytach. Beatrice,
główna bohaterka, pasuje bowiem do trzech frakcji i jest przez to Niezgodna.
Wybiera życie w niebezpieczeństwie, mierzenie się z własnymi lękami, trening
wytrzymałościowy, nagłe skoki adrenaliny i mocne przeżycia. Czy możliwa jest
przyjaźń między ludźmi walczącymi o miejsce w rankingu? Czy w ogóle można
znaleźć miłość tam, gdzie każdy myśli o sobie? Dowiecie się, czytając.
okładka filmowa |
Polubiłam
Tris. Naprawdę. Jest silna, zdecydowana, chwilami egoistyczna, chce przeżyć.
Fajnie jest czytać o dziewczynie, która nie jest nieśmiała, nie boi się ryzyka,
po prostu działa. Oprócz niej poznajemy kilka męskich charakterów. Wśród nich
jest Cztery. Nie chcę spojlerować, dlatego ograniczę się do dwóch zdań: nie
jest to Jace z „Darów Anioła” ani Warner z „Dotyku Julii”, ale coś w sobie ma.
Nie sposób nie darzyć go sympatią i nie czekać na fragmenty z nim. Co jeszcze
jest zaletą książki? Akcja. Dzieje się dużo i to widowiskowych rzeczy. Dzięki
plastycznym opisom Roth mogłam sobie to wszystko wyobrazić. Nic mnie tam nie
nudziło. Prawie zarwałam noc, tak mnie ciekawiło, co dalej się stanie.
Co
mi się nie podoba? Tris ma za mało przeszkód na drodze. Dziwne zastrzeżenie?
Zazwyczaj żal nam bohatera, który ma pod górkę i ciągle dostaje baty. Złościmy
się wtedy na autora i trzymamy kciuki, żeby nasz ulubieniec dał sobie radę. Beatrice zalicza oczywiście wzloty i upadki, ale jest dzielna i szybko się
podnosi. A może właśnie przydałoby się
przeciągnąć jej złą passę o te dwie, trzy kartki dalej… I gdy tak sobie
rozmyślałam, to Tris się mocno dostało. Boleśnie.
„Zbuntowaną” przeczytałam szybko: jest
napisana lekko, wciąga, chwilami szokuje i wzrusza. Postacie muszą zmierzyć się
ze swoim strachem. Wybory nie są łatwe. Zawarte relacje czasami nie są takie,
na jakie wyglądają. Niektórzy są okrutni i po trupach dążą do celu. Veronica
Roth skrytykowała system totalitarny i obnażyła ludzką naturę. Przeniosła mnie
też do świata, w którym na czarno ubrane osoby, z wytatuowanymi wzorami na
ciele, znajdują frajdę w skokach z niebotycznych wysokości i wyskakiwaniu z
pędzącego pociągu. Jeżeli chcesz, tak jak ja, odpocząć i świetnie się bawić, to
sięgnij po „Niezgodną”.
Dziękuję
Karribie za polecenie i pożyczenie. Raz, dwa przeczytamy drugi tom pt.
„Zbuntowana” i biegniemy do Multikina na premierę ekranizacji. Spodziewajcie
się recenzji.
1 comments
Mam nadzieję, że będziemy się świetnie bawić :D
OdpowiedzUsuń