W ubiegłym tygodniu prawie zamieszkałam w Multikinie. W środę byłam na „Kopciuszku”,
a z piątku na sobotę spontanicznie
wzięłam udział w Nocy Ekranizacji: „Niezgodna”, premierowo „Zbuntowana”, „Intruz”
i „Zostań, jeśli kochasz”. Seans trwał dziewięć godzin. Było warto!
Ten
miesiąc diametralnie zmienił moje podejście do ekranizacji. Znalazłam bowiem
serię, której adaptacje są genialne. Mówię o „Niezgodnej”. W ciągu siedmiu dni
obejrzałam ją aż trzy razy. I nadal nie mam dość! Recenzję książki możecie
przeczytać tutaj. W moim odczuciu fabuła jest dość wiernie przeniesiona na
ekran, więc w filmie podoba mi się niemal wszystko. Akcja i napięcie budowane
są w taki sposób, że nadal przeżywam to, co widzę. A musicie wiedzieć, że niektóre kwestie znam już na pamięć. Efekty specjalne są
świetne. Nie zmieniłabym też obsady, bo główne role obsadzone są naprawdę
dobrze. Shailene Woodley to utalentowana aktorka i jako Tris od razu zyskała
moją sympatię. Nie napiszę nic na temat gry aktorskiej Theo Jamesa, bo za
każdym razem moja uwaga skupia się na jego oczach, twarzy i wystającym znad T-shirta tatuażu.
W
„Niezgodnej” był dla mnie tylko jeden minus. O ile łatwo zapamiętałam Erica i
Petera, to z postaciami Willa i Ala miałam problem. Nie odróżniałam ich. Co więcej, byłam przekonana, że w
filmie nie pojawił się Uriah! Potrzebny był mi drugi seans, by wszystko stało
się jasne.
Nie
sposób nie wspomnieć o ścieżce dźwiękowej, która jest świetna. Słucham jej już
kolejny dzień. Wesoła, z pozytywną energią, kawałkami wpadającymi w ucho, mówiącymi
o miłości i nadziei. Nawet piskliwa Ellie Goulding mi nie przeszkadza, a na soundtracku
znalazły się aż cztery piosenki w jej wykonaniu. Do jednej z nich, „Beating
heart”, powstało video. Ciężko mi wskazać ulubiony utwór, ale na pewno mam
sentyment do „I need you” M83, który możemy usłyszeć w scenie poniżej. Teraz,
kiedy znam zakończenie serii, odbieram ją bardzo emocjonalnie.
Uwielbiam
ekranizację „Niezgodnej”. Mój następny wpis poświęcę „Zbuntowanej”, która
zrobiła na mnie równie duże wrażenie. Uważam nawet, że jest lepsza od książki.
Dlaczego? Dowiecie się w następnym wpisie.
1 comments
Jeden z niewielu filmów, jaki chciałabym mieć w swojej filmotece :D
OdpowiedzUsuń