Wychowałam
się na Harrym Potterze, ale dzieciństwo kojarzę z dwoma nazwiskami: Andersen i
Grimm. To już trzeci rok, gdy do kin wchodzą nowe, filmowe odsłony dobrze nam
znanych baśni.
W 2012 roku mogliśmy obejrzeć „Królewnę Śnieżkę” jako komedię dla dzieci, z Lily Collins i Julią Roberts oraz „Królewnę Śnieżkę i Łowcę” w wersji dla dorosłych. W tej drugiej rewelacyjna była Charlize Theron, przy której Kristen Stewart wcale nie wypadła blado. W 2014 roku pojawiła się, moim zdaniem rewelacyjna i lepsza od wyżej wspomnianych, „Czarownica” z Angeliną Jolie. A teraz fala popularności adaptacji baśni przyniosła nam „Kopciuszka”.
W 2012 roku mogliśmy obejrzeć „Królewnę Śnieżkę” jako komedię dla dzieci, z Lily Collins i Julią Roberts oraz „Królewnę Śnieżkę i Łowcę” w wersji dla dorosłych. W tej drugiej rewelacyjna była Charlize Theron, przy której Kristen Stewart wcale nie wypadła blado. W 2014 roku pojawiła się, moim zdaniem rewelacyjna i lepsza od wyżej wspomnianych, „Czarownica” z Angeliną Jolie. A teraz fala popularności adaptacji baśni przyniosła nam „Kopciuszka”.
Tej
historii nie trzeba przypominać, bo każdy ją zna. Dobra, miła dziewczyna jest
wykorzystywana przez macochę i jej dwie córki, aż w końcu spotyka ją szczęście
i pobiera się z samym księciem. Pomaga jej w tym wróżka chrzestna. Czy twórcy
filmu zmienili coś w tej baśni? Nic. Kompletnie nic. Jedyną nowością jest kot macochy,
ale o nim później. Już oglądając zwiastun, można się było domyślić, że wszystko
potoczy się tak samo. Mimo to czuję się w jakimś stopniu rozczarowana.
Oryginalne przedstawienie „Śpiącej królewny” w „Czarownicy” niesamowicie mi się
spodobało. Sprawiło, że inaczej spojrzałam na tę baśń. A tutaj mamy odgrzewany
kotlet. Co prawda jest on podany ze smaczną surówką, na eleganckim talerzu, no
ale jednak nie jest świeży…
Na
„Kopciuszka” wybrałam się dla trzech aktorów. I nie zawiedli mnie. Cate
Blanchett jako macocha jest świetna. Gdy tylko pojawiała się na ekranie, to
przyćmiewała inne postacie. Zagrała zimną, okrutną manipulantkę, kobietę
poruszającą się z naturalnym dostojeństwem i gracją. Na równi z nią oceniam
Helenę Bonham Carter, która jak zwykle stworzyła wyjątkową kreację. Jakby się w
ogóle nie musiała wysilać, by być trochę zwariowaną i roztrzepaną wróżką
chrzestną. W rolę księcia wcielił się… Robb Stark, taka dokładnie była moja
pierwsza myśl. Oczywiście, Robbem jest tylko dla fanów serialu „Gra o tron”.
Richard Madden poradził sobie dobrze. Zaprezentował się tak jak od niego
oczekiwano. Nic ponadto. Gorsza od niego była Lily James. Może wypadłaby
odrobinę lepiej, gdyby nie występowała u boku tak utalentowanych aktorek? Jest
jak tło. Denerwujące tło, z tą samą miną, wiecznym życzliwym uśmiechem. Już
żywsze emocje wywoływały u mnie stworzone za pomocą grafiki komputerowej myszki
i brązowy pers macochy (Karriba świadkiem).
Wielką
zaletą filmu są stroje. Bajecznie kolorowe suknie. Cudne! Siostry Kopciuszka i
ich matka co rusz pojawiają się w innej kreacji, a każda z nich ma indywidualny
charakter. Dominują intensywne barwy, ich nietypowe zestawienia i wzory.
Dodajmy do tego jeszcze biżuterię, fryzurę i buty, a dostaniemy idealną całość
na miarę tamtych czasów. Książę i jego dwór również się świetnie prezentują.
Spodobały mi się też efekty specjalne, gdy zaczarowana karoca i lokaje zmieniają
się w dynię i zwierzątka. Fajnie zrobione! Nie sposób nie wspomnieć też o
ścieżce dźwiękowej, która była niemal w całości instrumentalna. Ładna,
nastrojowa, dopasowana do obrazu. Jedną piosenkę zaśpiewała Lily James, a
główną Sonna Rele (usłyszałam ją przy napisach końcowych; szału nie ma, ale wpasowuje
się w klimat).
Wszyscy,
którzy chcieli obejrzeć klasyczną wersję baśni, nie będą zawiedzeni. Film ma
świetną obsadę aktorską (z jednym wyjątkiem) i dla niej samej warto zobaczyć
„Kopciuszka”. Ja liczyłam na coś więcej, na nowe spojrzenie na tę historię. Nie
dostałam tego. Ale był to mile, naprawdę mile spędzony czas. Z rewelacyjną Cate
Blanchett i Heleną Bonham Carter. Są ekranizacje, które chce się jeszcze raz
obejrzeć, a potem jeszcze i jeszcze. W tym przypadku takiej ochoty nie mam.
Zdjęcia pochodzą z portalu filmweb.pl
3 comments
Stroje bajeczne. Helena mnie porwała :D Kot wymiata :) Cała reszta ujdzie... zresztą, mamy chyba podobne wrażenia :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że i mnie i mojej córce spodobałoby się bardzo ;)
OdpowiedzUsuńJak kolorowo! A faktycznie to Stark :D
OdpowiedzUsuń