ekranizacje

Ekranizacja: Niezgodna

09:31:00Unknown


W ubiegłym tygodniu prawie zamieszkałam w Multikinie. W środę byłam na „Kopciuszku”, 
a z piątku na sobotę spontanicznie wzięłam udział w Nocy Ekranizacji: „Niezgodna”, premierowo „Zbuntowana”, „Intruz” i „Zostań, jeśli kochasz”. Seans trwał dziewięć godzin. Było warto!


Ten miesiąc diametralnie zmienił moje podejście do ekranizacji. Znalazłam bowiem serię, której adaptacje są genialne. Mówię o „Niezgodnej”. W ciągu siedmiu dni obejrzałam ją aż trzy razy. I nadal nie mam dość! Recenzję książki możecie przeczytać tutaj. W moim odczuciu fabuła jest dość wiernie przeniesiona na ekran, więc w filmie podoba mi się niemal wszystko. Akcja i napięcie budowane są w taki sposób, że nadal przeżywam to, co widzę. A musicie wiedzieć, że niektóre kwestie znam już na pamięć. Efekty specjalne są świetne. Nie zmieniłabym też obsady, bo główne role obsadzone są naprawdę dobrze. Shailene Woodley to utalentowana aktorka i jako Tris od razu zyskała moją sympatię. Nie napiszę nic na temat gry aktorskiej Theo Jamesa, bo za każdym razem moja uwaga skupia się na jego oczach, twarzy i wystającym znad T-shirta tatuażu. 


źródło: tuningpp.com
W „Niezgodnej” był dla mnie tylko jeden minus. O ile łatwo zapamiętałam Erica i Petera, to z postaciami Willa i Ala miałam problem. Nie odróżniałam ich. Co więcej, byłam przekonana, że w filmie nie pojawił się Uriah! Potrzebny był mi drugi seans, by wszystko stało się jasne. 

Nie sposób nie wspomnieć o ścieżce dźwiękowej, która jest świetna. Słucham jej już kolejny dzień. Wesoła, z pozytywną energią, kawałkami wpadającymi w ucho, mówiącymi o miłości i nadziei. Nawet piskliwa Ellie Goulding mi nie przeszkadza, a na soundtracku znalazły się aż cztery piosenki w jej wykonaniu. Do jednej z nich, „Beating heart”, powstało video. Ciężko mi wskazać ulubiony utwór, ale na pewno mam sentyment do „I need you” M83, który możemy usłyszeć w scenie poniżej. Teraz, kiedy znam zakończenie serii, odbieram ją bardzo emocjonalnie. 

Uwielbiam ekranizację „Niezgodnej”. Mój następny wpis poświęcę „Zbuntowanej”, która zrobiła na mnie równie duże wrażenie. Uważam nawet, że jest lepsza od książki. Dlaczego? Dowiecie się w następnym wpisie.


You Might Also Like

1 comments

  1. Jeden z niewielu filmów, jaki chciałabym mieć w swojej filmotece :D

    OdpowiedzUsuń

Archiwum

O blogu

Dość poważnie

Wszystkie teksty opublikowane na tym blogu są mojego autorstwa. Zabraniam ich kopiowania oraz wykorzystywania bez mojej wiedzy i pisemnej zgody.

Formularz kontaktowy