„Ludzie
kasują mejle jak wariaci, udają, że nigdy nie widzieli tej książki i nie
wiedzą, jak się kończy.” Co może zawierać powieść, że tak wielu osobom zależy
na zablokowaniu jej publikacji? To jeden z głównych wątków, jaki pojawia się w „Jedwabniku”
Roberta Galbraith.
To już druga część cyklu o prywatnym
detektywie, Cormoranie Strike’u. O pierwszej, „Wołaniu kukułki”, pisałam
tutaj. Do agencji Strike’a przychodzi Leonora Quine zaniepokojona
przedłużającym się zniknięciem męża. Okazuje się, że Owen Quine, pisarz, dopiero
co skończył nową powieść, w której obraża znane osoby ze świata literackiego. Jej
publikacja mogłaby zniszczyć kilka karier. Fragmenty maszynopisu krążą wśród
redakcji, a krąg ludzi, którym zależy na uciszeniu autora, stale się powiększa.
Wkrótce okazuje się, że Owen Quine został brutalnie zamordowany. I to nie w
przypadkowy sposób… W rozwiązaniu zagadki Cormoranowi pomaga jego asystentka,
Robin Ellacot.
Akcja „Jedwabnika” rozgrywa się osiem
miesięcy po rozwiązaniu sprawy Luli Landry. Strike zyskał rozgłos, ma wielu
klientów i powoli staje finansowo na nogi. Powoli też porządkuje się jego życie
uczuciowe. Piszę o tym, ponieważ Galbraith nie skupia się wyłącznie na
kryminalnym wątku. Mamy wgląd w emocje i wspomnienia głównego bohatera, kilka
spraw poruszonych w „Wołaniu kukułki”, jest w końcu wyjaśnionych. Dowiadujemy
się też więcej o życiu prywatnym Robin. Bardzo lubię tę sympatyczną i
inteligentną asystentkę. I cicho kibicuję jej i Cormoranowi… Nie da się ukryć,
że łącząca ich więź się umacnia. To jeden z czynników, który sprawiał, że
lektura była niezwykle przyjemna, wciągająca i urozmaicona.
Duża zaletą „Jedwabnika” jest opis morderstwa.
Nie tylko bohaterom ten obraz stawał przed oczami. Ja również umiałam go sobie wyobrazić.
Kto zna „Chemię śmierci” Simona Becketta, może się domyślić, dlaczego. Chyba
nie muszę wspominać, że wątek kryminalny jest bardzo dobrze poprowadzony. I rozwiązanie
sprawy oczywiście zaskakuje.
źródło: hpkolekcja.blogspot.com |
Galbraith pisze w tak świetny sposób, że
ciężko mi było oderwać się od książki. Uważam, że jest o wiele lepsza od „Wołania
kukułki”. Nie wiem, czy to kwestia poruszanej tematyki, o wiele bliższej
autorowi niż świat modelek, czy mojej sympatii do serii. Co ważne, drugą część cyklu
można czytać bez znajomości pierwszej. To jest duże udogodnienie i sprawia, że
grono czytelników Roberta Galbraith się powiększa. Ja jednak radziłabym, mimo
wszystko, zapoznać się najpierw z „Wołaniem kukułki”. Dzięki temu działania
bohaterów będą naturalną konsekwencją wydarzeń z poprzedniego tomu.
Każdy może dowiedzieć się z okładki, że
Robert Galbraith to pseudonim J.K. Rowling. Po niezbyt udanym, moim zdaniem,
„Trafnym wyborze”, Rowling wydała dwie dobre powieści detektywistyczne. Już nie
można jej nazywać tylko autorką Harry’ego Pottera – jest pisarką. Cudowną,
utalentowaną i jedną z moich ulubionych. Gdybym mieszkała w Londynie, to
mogłabym się przejść trasą, jaką pokonali Cormoran i Robin, wstąpić do pubów, w
których jedli i pili. To malownicze oddanie miasta to kolejny plus. A prawdziwą
radość sprawiła mi wiadomość, że trzecia część cyklu o prywatnym detektywie
wyjdzie już jesienią tego roku. Rowling podała jej tytuł: „Career of evil”.
Myślę, że na początku 2016 roku możemy się jej spodziewać w Polsce.
Na koniec trzy fragmenty. Pierwszy
rozśmieszył mnie jako dziennikarkę, a kolejne dwa zastanowiły.
Pstryk, pstryk, pstryk – pracował aparat fotograficzny, kiedy Strike wsiadał do samochodu. Na szczęście pobliskie światła zmieniły się na zielone i taksówka gładko oddaliła się od krawężnika, a dziennikarze przerwali pościg już po kilku krokach.„Pojeby” – pomyślał Strike, spoglądając przez ramię, kiedy taksówka skręcała na skrzyżowaniu.
My się nie kochamy. Kochamy wyobrażenie, jakie mamy o sobie nawzajem.
(…) w dzisiejszych czasach prawie wszyscy piszą (…) Cały świat pisze powieści, ale nikt ich nie czyta.
źródło: telegraph.co.uk |
3 comments
Czytałam "Wołanie kukułki" i całkiem przyzwoity kryminał.Planuję przeczytać drugi tom ;)
OdpowiedzUsuńPolecam ;) wg mnie jest lepszy ;)
UsuńPo tym jak zawiodłam się na " Wołaniu kukułki" raczej po "Jedwabnika" szybko nie sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuń