źródło: zszywka.pl |
Nigdy bym nie pomyślała, że z własnej woli przeczytam książkę o raku. I nie będę przy niej płakać. Nie sadźcie jednak, że nie jestem wrażliwa – jestem. To za sprawą humoru, który o dziwo się tam znalazł, uśmiechałam się prawie do końca. W pamięci zostało mi zdanie „Umierasz w środku życia, w środku zdania” i to, że depresja jest skutkiem ubocznym umierania.
Z tego, co zobaczyłam przed chwilą w sieci, młodym ludziom spodobały się nieco inne fragmenty. „Okay? Okay” znalazło się na torbach, czapkach, a nawet trampkach. John Green i jego „Gwiazd naszych wina” to pozycja obowiązkowa dla blogera i fana literatury młodzieżowej.
Z tego, co zobaczyłam przed chwilą w sieci, młodym ludziom spodobały się nieco inne fragmenty. „Okay? Okay” znalazło się na torbach, czapkach, a nawet trampkach. John Green i jego „Gwiazd naszych wina” to pozycja obowiązkowa dla blogera i fana literatury młodzieżowej.
Hazel
ma szesnaście lat i guza tarczycy z przerzutami do płuc. Ma też wąsy tlenowe, zawijające
się za uszami i butlę z tlenem. Z niechęcią chodzi na grupę wsparcia dla osób
mających raka. Na jednym ze spotkań poznaje Augustusa i od tego momentu jej
życie przestaje być monotonne.
To
dziewczyna, która dużo czasu spędza w domu. Jej najlepszą przyjaciółką jest
mama, a z rówieśnikami nieszczególnie się dogaduje. Nie bardzo też chce utrzymywać
z nimi kontakt. Wystarczy, że może po raz enty przeczytać „Cios udręki” Petera
van Houtena i obejrzeć kolejny odcinek „America’s Next Top Model”. Przemyślenia
Hazel mogą wydawać się za dojrzałe jak na szesnaście lat, ale pamiętajmy, że
nie jest typową nastolatką. Nosi w sobie śmiertelną chorobę i nie wie, jak
długo będzie żyła. Zapewniam jednak, że narrację z jej punktu widzenia czyta
się świetnie, jest ironiczna i humorystyczna. Nie ma użalania się nad sobą i
rozpaczy.
Augustus
jest przebojowym chłopakiem. Chce być zapamiętany, przyczynić się do czegoś
większego i ważnego. Ma też swój osobliwy zwyczaj, z którym, a jakże, wiąże się
następny cytat. I jeżeli już miałabym się do czegoś przyczepić, to właśnie do
jego niektórych wypowiedzi ponad wiek. Wszystko inne w „Gwiazd naszych wina”
jest świetne i mi się podoba. W pewnym momencie i ja chciałam się dowiedzieć,
co się stało z chomikiem Syzyfem…
Shailene
Woodley zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie w „Niezgodnej” i „Zbuntowanej”.
Cieszyłam się więc, że zobaczę ją i w tej ekranizacji. Miłą niespodzianką była
dla mnie obecność Ansela Elgorta, który w wyżej wymienionych filmach grał brata
Tris. Okazało się, że w młodzieżowych ciuchach i uśmiechnięty może być całkiem
uroczy. Nie potrafię powiedzieć, które z nich bardziej przyciągało moją uwagę,
bo oboje wypadli świetnie.
Książkę
wiernie przeniesiono na ekran. Dla mnie jedynie za mało było scen z Augustusem
po powrocie z podróży, przez co pewna kwestia nie była tak mocno oddana jak w
powieści. To brak, na który przymykam oko, bo naprawdę cała reszta jest super.
A teraz kilka słów o filmowych rodzicach Hazel. Mama mnie denerwowała, bo
zachowywała się jak nastolatka, a tata… Jak widziałam Sama Trammella to w
głowie automatycznie pojawiała mi się scena z serialu HBO „Czysta Krew”, gdy biega
nagi po lesie po tym, jak z psa ponownie zmienił się w człowieka.
Następną
niespodzianką był dla mnie M83 na ścieżce dźwiękowej. To już trzecia
ekranizacja, kiedy mam okazję ich posłuchać. I znowu piosenka będzie mi się kojarzyła z pewną
sceną…
źródło: filmweb.pl |
5 comments
Czytałam książkę.Podobała mi się,ale rewelacyjna dla mnie nie była.. Ekranizacja jeszcze przede mną ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że spodoba Ci się ekranizacja ;)
UsuńKsiążki jeszcze nie czytałam, ale za to film już widziałam i wow... Płakałam na koniec bez opamiętania...
OdpowiedzUsuńJa tak samo, bardzo wzruszające zakończenie.
UsuńKsiążka podobała mi się bardziej, choć do filmu nie mam prawa się przyczepić :) Cytatow mam mnóstwo, a łez wiele uroniłam, czytając. Ba, oglądając film do tej pory ryczę w pewnych momentach :)
OdpowiedzUsuń