seriale

Król Północy, czyli podsumowanie szóstego sezonu Gry o tron

22:41:00Unknown


Co to było za widowisko! Powroty i spotkania po latach to niewątpliwie motywy przewodnie ostatniego sezonu „Gry o tron”. Na ekranie mogliśmy zobaczyć postacie, o których myśleliśmy, że są martwe. Albo zdążyliśmy o nich zapomnieć. Nie zabrakło też wzruszeń i pełnych napięcia momentów.


Chyba każdy zadawał sobie pytanie, czy Jon naprawdę umarł. Pisałam o tym we wrażeniach po pierwszym odcinku szóstego sezonu. Miałam nadzieję, że Melisandre została na Murze właśnie po to, by go wskrzesić. Bardzo, bardzo się ucieszyłam, gdy Snow otworzył oczy. Wierzyłam, że ma do odegrania główną rolę w „Pieśni lodu i ognia”. Byłam pewna, że fanowska teoria R+L=J jest prawdziwa. Co oznaczają te litery? Rhaegar i Lyanna są rodzicami Jona Snow. Przemawia za tym wiele faktów. Między innymi to, że Starkówna zginęła na łożu krwi i ciągle powtarzała: Obiecaj mi, Ned. Eddard natomiast nigdy w książce nie nazwał chłopca w myślach synem i co najważniejsze – był powszechnie znany z honoru. Miałby więc na wojnie zdradzić dopiero co poślubioną kobietę? Warto też wspomnieć, że drzwi komnaty z Lyanną strzegli najlepsi rycerze Targaryena – w jakim celu, jak nie po to, by bronić dziedzica? Jeśli chcecie bardziej zgłębić ten temat, wpiszcie w wyszukiwarkę: R+L=J. Znajdziecie obszerne wyjaśnienie. Po finałowym odcinku wiemy już, że fani mają rację. 





Najbardziej emocjonująca była bitwa Bękartów. Oglądałam ją razem z kolegami, wymachiwałam energicznie chorągiewką z imieniem Snowa i modliłam się w myślach, by przeżył. Śmierć Rickona skomentowałam smutno krótkim: o nie. Była do przewidzenia. Co innego mógłby zrobić Ramsay z prawowitym dziedzicem Winterfell, jak nie zabić? Bezpośrednio mu zagrażał. Komentarze, że Rickon mógł biec zygzakiem miały mnóstwo lajków na fanpage’u Ubieram się na czarno, bo jestem z Nocnej Straży (uwielbiam!). Trudno wymagać, by przerażony chłopiec, prowadzony na sznurku jak pies, mógł o tym myśleć. Zobaczył brata, którego ostatni raz widział pięć sezonów temu i po prostu pobiegł…  


Wzruszyłam się, naprawdę się wzruszyłam, gdy lordowie okrzyknęli Jona Białym Wilkiem i Królem Północy. Brawa należą się Lady Mormont, dziewczynce, która potrafiła zawstydzić dojrzałych mężczyzn. Gdyby nie jej przemówienie, kto wie, jakby się skończyła ta narada. Czy mówiąc o Jonie, mamy do czynienia z modelem od zera do bohatera? Chyba tak. Odrzucony przez macochę i średnio lubiany przez rodzeństwo (jedynie Arya go szczerze kochała; Robb bywał szorstki, ale koniec końców i on miał go za brata - przed Krwawymi Godami przepisał mu w testamencie Winterfell). Zawsze na uboczu, postanowił jeszcze bardziej się odsunąć i dołączyć do Nocnej Straży. Tam został najmłodszym Lordem Dowódcą… co było dalej, widzieliśmy w piątym i szóstym sezonie. 


Nie ukrywam, że mam słabość do smoków. Gorąco kibicuję Daenerys w walce o tron. Zasmuciłam się, gdy Synowie Harpii spalili flotę – uniemożliwili jej w ten sposób powrót do Westeros. Nie dowierzałam, gdy wymieniała liczne tytuły przed khalem. Naprawdę liczyła na to, że mu coś powiedzą? Jego reakcja była zasadna. Cieszyłam się, gdy go spaliła, jednak uważam tę scenę za wtórną – już raz wyszła z płomieni przed khalasarem. Akcję ze smokami w Meereen oglądałam trzy razy. Szczególnie ujął mnie moment, gdy Drogon ląduje obok Daenerys i czule się z nią wita. Khaleesi wspomniała, że najmocniejszy sojusz zawiera się przez małżeństwo… a za kogo miałaby wyjść, jak nie za Króla Północy? To, że jest jej bratankiem, nie powinno stać na drodze. W końcu Targaryenowie byli znani z ożenku z siostrami. Przeszkodzić mógłby w tym tylko Bran. Mnie wystarczy, jak ogień zjednoczy się z lodem (pamiętajcie o nazwie serii) i razem będą walczyć z Nocnym Królem. Z lądu i powietrza – na grzbietach ziejących ogniem smoków.

Moją trzecią ulubioną postacią jest Arya. Z przykrością muszę napisać, że jej wątek był nudny. O ile w książce Dom Czerni i Bieli zapowiadał się naprawdę tajemniczo i ciekawie, tak w serialu szybko stracił na atrakcyjności. Scena pościgu, w której obie dziewczyny skakały po dachach i goniły się ulicami miasta, była… dziwna. Ucieszyłam się na widok martwej twarzy Waif i oświadczenie Aryi, że wraca do domu. Biłam brawo, gdy poderżnęła gardło Freyowi. Takiego obrotu spraw zupełnie się nie spodziewałam! Podobało mi się też to, co powiedziała starcowi – na jego śmierć będzie patrzył Stark. Podejrzewam, że Arya ruszy do Królewskiej Przystani, by zabić kolejne osoby z listy, w tym Cersei Lannister.


Ellaria Sand razem z córkami zabiła księcia Dorne i jego syna, Trystana (pamiętacie? To ten, co zmarł jak Pinokio). Tym samym królestwo zostało bez władcy, z żądnymi zemsty Bękarcicami… Na swoją stronę przeciągnęły Olennę Tyrell, której cała rodzina została spalona w Wielki Sepcie. Freyów już nie ma. Orle Gniazdo jest rządzone przez niezrównoważonego chłopca, kukiełkę w rękach Littlefingera. Końcowa walka o tron rozegra się więc między Daenerys, której flota płynie pod chorągwiami Żelaznych ludzi, Dorne i Wysogrodu a Lannisterami, którzy nie mają żadnego sojusznika. Nie ma wątpliwości, kogo poprze Północ.


Nie przeżył też żaden Bolton. I chociaż nienawidziłam Ramsaya, to doceniałam jego psychopatyczną postać. Kto inny mógłby poderżnąć wrogowi gardło, a potem tym samym nożem kroić jabłko? Jestem usatysfakcjonowana sposobem, w jaki zginął. Najpierw został dziecinnie prosto powalony przez doświadczonego w walce wręcz Jona, a potem… rozszarpały go jego własne psy. Otrucie ojca, choć okrutne, nie było aż tak bestialskie jak rzucenie niemowlęcia na pożarcie ogarom.

Podsumowując, szósty sezon Gry o tron uważam za o wiele lepszy od poprzedniego. W końcu wszystkie wątki zaczynają się ze sobą splatać, bohaterowie spotykają się po latach i planują zemstę. Kilka rodów przestało istnieć. Przetrwały najsilniejsze. A smoki urosły... 


źródła zdjęć: screencrush.com, westeros.pl

You Might Also Like

0 comments

Archiwum

O blogu

Dość poważnie

Wszystkie teksty opublikowane na tym blogu są mojego autorstwa. Zabraniam ich kopiowania oraz wykorzystywania bez mojej wiedzy i pisemnej zgody.

Formularz kontaktowy