Nie rusza się z hotelu bez
papierosów i tabletek uspokajających. Boi się tłumu. Tego, że ktoś go rozpozna,
krzyknie imię, a wtedy znajdzie się pod obstrzałem spojrzeń. I błyśnie flesz.
Jeden, drugi, trzeci. Co się stało z pewnym siebie Adamem?
„Zostań, jeśli kochasz” to jedna z najchętniej czytanych przez was recenzji. Jak widzicie, po jej kontynuację zdecydowałam się sięgnąć dopiero po roku. Po dniu wypełnionym nauką miałam ochotę na coś lekkiego i krótkiego, a ta książka wydawała się w sam raz. I nie zawiodłam się. Jej akcja dzieje się trzy lata po tragicznym wypadku samochodowym Hallów, w którym Mia straciła rodziców i brata. Wydarzenia poznajemy z punktu widzenia Adama, co jest miłą odmianą. Szybko wychodzi na jaw, dlaczego autorka zdecydowała się na taki właśnie zabieg – nie są już parą. Co się stało? Odpowiedź na to pytanie zbliża się z każdą kolejną retrospekcją. Równie ważnym wątkiem są losy Shooting Star, zespołu, w którym liderem jest Adam. Jest nie tylko gitarzystą i wokalistką, ale też autorem wszystkich kompozycji z ostatniej płyty, która osiągnęła niewyobrażalny sukces. Dość powiedzieć, że zdetronizowała Lady Gagę z pierwszego miejsca na liście Billboardu. Przez zupełny zbieg okoliczności Adam i Mia widzą się ponownie. Co z tego spotkania wyniknie?
Zacznę
od tego, że ciężko mi było poznać w narratorze chłopaka, którego pamiętałam z
pierwszego tomu. Kiedyś pewny siebie, teraz znerwicowany i przygaszony. I
bardzo wrażliwy. Podoba mi się otwieranie rozdziałów cytatami z płyty „Straty w
ludziach”, o której cały czas jest mowa. Dzięki tym wersom poznajemy emocje
targające głównym bohaterem i łatwiej jest nam go zrozumieć. Wiemy też,
dlaczego piosenki cieszą się taką popularnością. Teksty są chwytliwe, smutne i
życiowe. To, czego dotyczą, mogło się zdarzyć i przeważnie zdarzyło każdemu z
nas.
Mam
wrażenie, że w tym tomie role się odwróciły. Mia jest śmiała, spontaniczna,
pokazuje Adamowi ciekawe miejsca w Nowym Jorku, ma w sobie coś z odkrywcy i
podróżnika. To dobre cechy, ale mimo to jej nie lubię. Wszystko przez dialogi,
w których jest denerwująca i chwilami infantylna. Rozumiem, że spotkanie po
latach nie należy do łatwych, szczególnie gdy się przeżyło to, co ona, ale bez
przesady. Pod tym aspektem książka kuleje.
„Wróć,
jeśli pamiętasz” ma dwieście osiemdziesiąt stron z hakiem. Szybkiemu czytaniu
sprzyja wielkość czcionki i krótkie rozdziały. Książka jest idealna, gdy
szukacie lekkiej, ale i wzruszającej historii miłosnej, chcecie się zrelaksować
albo po prostu miło spędzić czas.
Przeczytaj też:
Gayle Forman - Zostań, jeśli kochasz
Przeczytaj też:
Gayle Forman - Zostań, jeśli kochasz
0 comments