Nie codziennie morze wyrzuca na
brzeg odciętą lewą stopę w bucie. A już zupełnie niespotykana jest sytuacja,
gdy w odstępie kilku dni na plaży tych stóp przybywa – w różnych rozmiarach i w
różnych modelach butów. Nie głowa, nie ręka, ale właśnie stopa, i to lewa -
dlaczego? Pomysł autora tak mnie zaintrygował, że nie było innej opcji –
musiałam przeczytać „Szumowiny”.
Akcja
powieści rozgrywa się w Stavern, małej nadmorskiej miejscowości, w której wszyscy
się znają, a przynajmniej kojarzą z widzenia. Wkrótce usłyszą też o niej media,
a jej nazwa długo nie zniknie z paska informacyjnego na ekranach telewizorów.
Wszystko to za sprawą wypływających na piasek odciętych kończyn. Czy mają z tym
związek zaginięcia osób z domu opieki społecznej, do których doszło przed
rokiem? Jaką rolę odrywa w tym organizacja stay-behind, na której trop wpadnie
policja? Odpowiedzi znajdziecie w książce Jørna Liera Horsta.
To
szósty tom z inspektorem Williamem Wistingiem, ale ani przez chwilę nie byłam
zagubiona. Fabuła w małym stopniu dotyczy życia prywatnego głównego bohatera,
dlatego bez obaw możemy zaburzyć chronologię czytania serii. Horst prowadzi
równolegle dwie narracje: jedna z nich jest z punktu widzenia córki Wistinga,
Line. Kobieta ma w planach kilka wywiadów z byłymi więźniami. Jest zdania, że
kara pozbawienia wolności wcale nie przynosi spodziewanego efektu, to znaczy
resocjalizacji. Przeciwnie, sprawia nawet, że osadzony staje się gorszym
człowiekiem. Co powiedzą jej rozmówcy i do jakich dojdzie wniosków, tego
oczywiście nie zdradzę. Sądzę jednak, że to ciekawe spostrzeżenie, nigdy bowiem
nie myślałam o więzieniu w ten sposób. Dlatego z zainteresowaniem śledziłam
dziennikarski wątek Line.
Śledztwo
nie jest łatwe i policjanci działają trochę po omacku. Z każdym dniem zwiększa
się też presja ze strony żądnych sensacji mediów, które zadają niewygodne
pytania. Inspektor William Wisting musi się zmierzyć również z narastającym
zmęczeniem i spadkiem energii, które utrudniają mu koncentrację. Na szczęście w
komendzie nie brakuje chętnych do pracy, do pomocy zaangażowano także
oceanografa. I to właśnie postać naukowca jest tu mocnym punktem i zarazem
wyróżnikiem wśród współczesnych powieści kryminalnych. Oceanografia nie jest
dziedziną powszechnie znaną, dlatego wprowadzenie jej do książki, nawet w tak
małym zakresie, zdecydowanie jest zaletą.
Wprawiony
czytelnik z łatwością domyśli się, że nieprzypadkowo Line Wisting wzięła na
warsztat taki, a nie inny temat i jej wątek w końcu przetnie się ze śledztwem
policji. Mimo tej przewidywalności „Szumowiny” to lektura przyjemna i
wciągająca, a głównych bohaterów szybko polubiłam. Sympatię wzbudzał nawet
policjant, który uwielbiał kamery i zdradzał mediom więcej, niż powinien.
Chciałabym
zwrócić uwagę na wiarygodność przedstawianych zdarzeń, od używanych sformułowań
po detale - Jørn Lier Horst był szefem wydziału śledczego Okręgu Policji
Vestfold, studiował też kryminologię, filozofię i psychologię. Z takim
wykształceniem i doświadczeniem zawodowym autor ma gotowe zaplecze do pisania
powieści kryminalnych.
Recenzja ukazała się na
Portalu Kryminalnym.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję: