Jestem leniem. Nawet nie chcę
liczyć, ile razy obiecywałam sobie, że następnego dnia wstanę rano i zabiorę
się za dawno odkładane rzeczy. Nigdy mi się to nie udało. Zawsze wybierałam
sen, przestawiałam budzik o 15 minut, a potem o kolejne, aż z drzemki robiła
się godzina. Albo dwie. Po śniadaniu snułam się po domu, udając, że coś robię,
a tak naprawdę nie robiłam nic.
Nie
pomagała lista zadań spisywana na różnego rodzaju karteczkach. Następnego dnia
już o niej nie pamiętałam – zniknęła w gronie innych kartek, które notorycznie
wokół siebie gromadzę. Kupiłam kalendarz, dzięki
niemu zawsze wiedziałam o egzaminie, odwołanym wykładzie czy koncercie, ale w
planowaniu codziennym czynności już się nie sprawdził. W końcu zaczęłam
drukować miesięczne plannery i do pewnego stopnia mnie motywowały. Uświadomiły
mi też, w czym tkwi mój problem.
Jestem
mistrzem marnowania czasu. Doskonale wiem, że najwięcej energii mam, gdy
wstaję między 7 a 7.30, ale oczywiście w wakacje tego nie robię. W efekcie trudno mi się skupić, jestem zwyczajnie rozleniwiona i odkładam pisanie na
później. Zgubnie myślę, że zdążę, nie muszę przecież nigdzie iść ani się uczyć.
A mimo to nie wyrabiam się. Pochłaniają mnie media społecznościowe albo zwyczajnie
nie mogę tworzyć. Patrzę się w kursor w Wordzie, a do głowy nie przychodzi mi
żadne zdanie, które by mnie zadowoliło. Tak już właśnie mam – nie ruszę bez pierwszego zdania.
Choćbym miała masę rzeczy do przekazania, nie zrobię tego, dopóki nie wcisnę entera
po wprowadzającym akapicie. Nawet nie wiecie, ile godzin miałam czasami otwarty
dokument tekstowy…
Niesystematyczne
prowadzenia bloga to jedna sprawa, ale dlaczego tak trudno mi znaleźć czas na
serial? Wymyśliłam wyzwanie serialowe, żeby w końcu nadrobić tytuły, które
powinnam obejrzeć już dawno. Widzę postęp, ale jest i tak za mały, by się z niego cieszyć. Gdzie uciekają mi cenne godziny?
Podobno
sprawiam wrażenie osoby dobrze zorganizowanej. No właśnie – sprawiam. Mojej
tapety na pulpicie niedługo nie będzie widać, tak wiele jest na niej ikonek. Z
pisaniem pracy magisterskiej zwlekałam tak długo, jak się tylko dało.
Przypłaciłam to stresem i niewyspaniem, ale zmobilizowałam się i oddałam pracę na
trzy tygodnie przed obroną.
Proszę, podzielcie się swoimi sposobami na systematyczne prowadzenie bloga
i organizację dnia. Potrzebuję
pomocy.
0 comments