seriale

Serial: Mr. Robot (sezon 1)

14:39:00Unknown


Znacie to uczucie, gdy cały świat was, delikatnie mówiąc, wkurza? Wszystko i wszyscy. Możemy czymś rzucić, przekląć albo dołączyć do grona hejterów. Możemy nie zrobić nic. Zacisnąć zęby i przeczekać napad złości. Albo kogoś zniszczyć, tak jak zrobiłby to Elliot.

Za dnia jest technikiem od cyberbezpieczeństwa, w nocy wymierza sprawiedliwość. Jest hakerem, hakuje wszystko i wszystkich. Wiedza to potęga, a on lubi znać czyjeś słabości. Sam dokładnie strzeże swoich: nie ma konta na Facebooku ani Instagrama. Chowa się za kreską morfiny (ale zawsze ma pod ręką Suboxone, preparat zawierający nalokson, czyli odtrutkę), unika tłumu i ludzi – ma fobię społeczną. Najbardziej lubi rozmawiać z Angelą, przyjaciółką z dzieciństwa i koleżanką z pracy. Paradoksem jest to, że Elliot dba o bezpieczeństwo firmy, której nienawidzi. Uważa, że gigant, jakim jest E Corp to konglomerat zła. Zresztą tak później o nim mówi - Evil Corp. Ma dość tego, że jego niewidzialna ręka kontroluje wszystko: rynek, nasze potrzeby i sposób spędzania wolnego czasu. Kiedy kontaktuje się z nim organizacja hakerska fsociety, programista nie zastanawia się długo. Postanawia do nich dołączyć i zapoczątkować rewolucję. Zniszczyć Evil Corp. Delete.




Elliot zwraca się bezpośrednio do widza, nazywa go swoim przyjacielem. Poznajemy więc teraźniejszą sytuację głównego bohatera  i wiemy tylko to, co nam o sobie powie. Nic więcej. Zabieg ten sprawił, że szybko nawiązałam z nim więź i kibicowałam niemal we wszystkim (oprócz narkotyzowania się). Grający go Rami Malek jest genialny. Uwielbiam niedbały sposób, w jaki mówi, oszczędną mimikę i brak gestykulacji. Zachowuje się tak, jakby dopiero co wstał, jeszcze się nie rozbudził, ale niech was to nie zwiedzie – jego umysł pracuje bardzo szybko.  Jest niebezpieczny. 

Wydawać by się mogło, że w serialu skupiającym się na hakowaniu, nie będzie miejsca dla kobiet. Nic bardziej mylnego. „Mr. Robot” może się pochwalić interesującą galerią żeńskich postaci. Co więcej, dwie są w fsociety! Jedną z nich jest Darlene, która pod koniec sezonu bardzo mnie zaskoczyła. To energiczna i trochę ekscentryczna hakerka, lepiej z nią nie zadzierać. Natomiast moją sympatię od samego początku zyskała Angela. To z nią Elliot czuje się na tyle swobodnie, by przytulić (a unika dotyku drugiej osoby) albo zaprosić do domu. Z odcinka na odcinek obserwujemy, jak jej postać ewoluuje i to niekoniecznie w tę stronę, w którą bym chciała. Kolejną osobą, na którą chciałabym zwrócić waszą uwagę, jest Shayla – sąsiadka i dilerka. Żyje w swoim świecie, dość pogodnym i oderwanym od rzeczywistości, ale jest zawsze, gdy nasz programista jej potrzebuje. Natomiast absolutnie najciekawszą i najgroźniejszą kobietą jest Joanna, żona Tyrella. Nic więcej wam o niej nie napiszę, niech sceny z jej udziałem będą dla was niespodzianką. Tak jak dla mnie.



Wspomnianego Tyrella też lubię. Jak już mi się wydawało, że go rozgryzłam, to mnie zaskoczył. Jest egoistą, narcyzem, lubi zastraszać, bywa brutalny, a jaki jest w środku, wie tylko Joanna. Tworzą wspaniały duet, w którym nie tak oczywiste jest to, kto tak naprawdę nosi spodnie. Powinnam też napisać zdanie lub dwa o Christianie Slaterze, który gra drugą najważniejszą męską postać. Ale wiecie co? Nie zrobię tego. Nie cierpiałam przywódcy fsociety.

Serial obfituje w zwroty akcji i cliffhangery. Wciągnął mnie tak mocno, że pół dnia siedziałam przed laptopem, oglądając bez przerwy od piątego do dziesiątego odcinka. „Mr. Robot” zapewnia rozrywkę na najwyższym poziomie, z wielowarstwową fabułą i intrygującymi postaciami. Z chęcią zrobiłabym sobie powtórkę, by wyłapać smaczki i szczegóły, które przeoczyłam. Serdecznie polecam!

Serial obejrzałam w ramach wakacyjnego wyzwania

You Might Also Like

0 comments

Archiwum

O blogu

Dość poważnie

Wszystkie teksty opublikowane na tym blogu są mojego autorstwa. Zabraniam ich kopiowania oraz wykorzystywania bez mojej wiedzy i pisemnej zgody.

Formularz kontaktowy