„Sztuka jest jak seks” – możemy usłyszeć w jednej z piosenek
Nosowskiej. Gdzie przebiega granica między tym, co przyzwoite, społecznie
akceptowane, a perwersyjne? I co się stanie, jeśli raz ją przekroczymy?
Śmierć jest tematem
tabu. Może właśnie dlatego kryminały przeżywają w Polsce renesans – interesuje
nas to, co ciemne, mroczne, ukryte głęboko w ludzkiej duszy. Nie bez powodu
media tak wiele miejsca poświęcają wypadkom i szeroko rozumianej
przestępczości. Chcemy tego. Porozumiewamy się niemal na każdym kroku, często
nie zdając sobie z tego sprawy. W pracy magisterskiej analizuję komunikowanie
świata zbrodni. Wybrałam do niej między innymi książkę Remigiusza Mroza. Ale
nie wyobrażałam sobie pisania bez „Sprawy Niny Frank”.
Najpopularniejsza
aktorka polskich seriali zostaje znaleziona martwa w swoim dworku w Mielniku
nad Bugiem. Na co dzień poruszała serca widzów jako zakonnica Joanna, zawsze
bezinteresowna i dobra. W rzeczywistości jednak Ninie Frank daleko było do
granego przez nią ideału. Mało kto wiedział o życiu, jakie prowadziła po
wyłączeniu kamer – przygodnych mężczyznach, alkoholu i narkotykach. Wszystko to
odkryje Hubert Meyer, psycholog policyjny. Czy po stworzeniu przez niego
profilu sprawcy, policji uda się schwytać mordercę? Jakie znaczenie ma to, że
los aktorki określiła jedna z run?
Katarzyna Bonda
wprowadziła do polskiego kryminału postać profilera. Ogląda on zdjęcia z
miejsca zbrodni, analizuje ułożenie ciała i zadane rany. Przykładowo, gdy ofiara
została zadźgana, a ukłuć jest szczególnie dużo w okolicy twarzy wiadomo, że
sprawca dobrze ją znał. Zadbane zwłoki, umyte i przykryte kocem czy
prześcieradłem, mówią o pewnego rodzaju czułości, zachowaniu misterium śmierci.
Porzucone na widoku oznaczają pogardę. Psycholog policyjny wybiera się też na
miejsce zbrodni. Analizuje, dlaczego morderca wybrał właśnie je, o czym
fantazjował, próbuje wejść w jego skórę. O tym wszystkim dowiedziałam się z
książki Katarzyny Bondy. Jeżeli jesteście ciekawi dalszych etapów pracy
profilera kryminalnego, zachęcam do jej lektury.
Autorka prowadzi
równolegle dwie narracje. Pierwsza z nich przedstawia bieżącą akcję i skupia
się na śledztwie. Druga to internetowy dziennik Niny Frank. Dzięki temu zabiegowi czytelnik poznaje życie
aktorki i motywy, jakimi kierowała się przy podejmowaniu różnych, często
kontrowersyjnych, decyzji. Może też skonfrontować jej prawdziwe oblicze z
obrazem kreowanym w mediach. Który z nich jest prawdziwy, a który fałszywy?
Odpowiedź wcale nie jest tak oczywista, jak się wydaje. Bonda stworzyła ciekawą
postać ze skazą, która zagrała z losem w rosyjską ruletkę i w pewnym momencie
straciła nad nim kontrolę. Przekroczyła granicę. Niegroźny z początku pociąg do perwersji i balansowanie na granicy
ryzyka, w końcu całkowicie pozbawiły ją kręgosłupa moralnego.
To byłby bardzo dobry debiut, gdyby nie dwa
ostatnie rozdziały. Moim zdaniem są zbędne, wprowadzają tylko chaos. Po
ich zignorowaniu, w pamięci zostaje dobrze skonstruowana fabuła, galeria barwnych postaci i zgrabnie nakreślone tło społeczne. Dla mnie „Sprawa Niny
Frank” jest nie tylko fascynującym materiałem do analizy, ale też pozycją
obowiązkową przed poznaniem „tetralogii żywiołów” z profilerką Saszą Załuską.
0 comments