Jeżeli miałabym komuś polecić ten
serial, to tylko ze względu na Aleka. Musicie jednak wiedzieć, że nie lubiłam
go w książce. Skąd taka zmiana?
O
„Shadowhunters” pisałam wam już tutaj. Wtedy jednak swoje wrażenia oparłam
tylko na jednym odcinku. Nie spodziewałam się, że zmieni się tak wiele. Zacznę
od głównych postaci. Katherine McNamara jako Clary w ogóle się nie sprawdziła.
Liczyłam na to, że rozwinie swoje umiejętności w dalszych odcinkach, ale się
rozczarowałam. W „Darach Anioła” biegła zawsze na oślep, nie myślała o
konsekwencjach i scenarzyści przenieśli to na ekran. Tyle że ciężko ją polubić.
Kwestii też nie miała fajnych. Po pewnym czasie znudziło mi się słuchanie, że
muszą odnaleźć jej mamę. Najgorsze były jednak dialogi z udziałem Jace’a. Gdzie się podział jego czar? Nie było ironii ani humoru, za które fanki na całym świecie
pokochały tę postać.
Brakowało też chemii między główną parą serii. Było zaledwie kilka scen, w których można ją wyczuć (jedną z nich jest pierwszy pocałunek). O wiele większe napięcie widoczne było między Clary a Alekiem, który jest gejem. Naprawdę! Nie jestem z tym zdaniem osamotniona, podobne komentarze czytałam na oficjalnym i polskim fanpage’u, a także pod materiałami na YouTube.
Brakowało też chemii między główną parą serii. Było zaledwie kilka scen, w których można ją wyczuć (jedną z nich jest pierwszy pocałunek). O wiele większe napięcie widoczne było między Clary a Alekiem, który jest gejem. Naprawdę! Nie jestem z tym zdaniem osamotniona, podobne komentarze czytałam na oficjalnym i polskim fanpage’u, a także pod materiałami na YouTube.
Alec
jest najciekawszą postacią w serialu. Wyróżnia się na tle innych: jest zamknięty
w sobie, poważny, działa zgodnie z prawem. Wszystko się zmienia, gdy pojawia
się Clary. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że Lightwood przechodzi małe dramaty. Jakie,
tego wam oczywiście nie zdradzę. Jego bohater ewoluuje, a podjęte przez niego decyzje
(nie każda się nam spodoba) mają solidne wytłumaczenie. Matthew Daddario i z
Harry Shum Jr. zagrali najlepiej z całej obsady. Autentycznie posypały się
iskry! I brokat. Choć to relacja homoseksualna, to u widzów wzbudzała bardziej
entuzjastyczne emocje niż wyżej wspomniana dwójka. SPOJLER: ta scena oczarowała
wszystkich.
Zwróciliście
uwagę na muzykę? To zdecydowanie mocna strona serialu. Jest nią też Simon (Alberto Rosende). Za grę aktorską przyznaję
mu drugie miejsce na podium. Cieszę się, że zachował charakter, który pamiętam
z książek. On i Magnus mieli najlepsze (i najzabawniejsze) teksty. Do plusów zaliczę
też ograniczenie efektów specjalnych, które w pierwszym odcinku były bardzo
słabe i odstraszały widza. Bez nich zrobiło się o wiele lepiej. Chciałabym też
pochwalić Raphaela, jest świetnym wampirem.
Wiadomo już, że drugi sezon będzie
miał dwadzieścia odcinków i pojawi się w 2017 roku. Oczekiwanie umilą nam
social media, które rewelacyjnie podgrzewają atmosferę i promują „Shadowhunters”.
Jakie
są wasze wrażenia? Podzielcie się nimi w komentarzu.
zdjęcia z wyjątkiem pierwszego (źródło) pochodzą z oficjalnego fanpage'a serialu na FB
0 comments