książki

Dorota Gąsiorowska - Primabalerina

15:20:00Unknown


Chyba każdy z nas miał w życiu taki czas, kiedy pozornie nic się nie działo. Jeden dzień był podobny do drugiego, bez ciekawych zdarzeń czy spontanicznych akcji. Jednak na dłuższą metę może to być szkodliwe. Dlaczego? Opowiem wam o tym na przykładzie Niny.

Gdyby ktoś ją zapytał, co będzie robiła w środę czy w piątek, zawsze odpowiedziałaby to samo. Pojedzie do pracy, a potem odwiedzi mieszkańców pensjonatu. Wróci do domu i… i tyle. Żadnego spotkania z przyjaciółmi, kina, spaceru, nie wspominając już nawet o imprezie. Przyzwyczaiła się, tak jej dobrze i już. Rutyna, chociaż lubiana, nie może trwać wiecznie. Nina dowiaduje się, że odziedziczyła kamienicę w samym centrum Lwowa. Podróż do Ukrainy przyniesie wiele pytań. Jaką historię kryje w sobie ten dom, w jaki sposób losy primabaleriny łączą się z jej własnym i czy może zaufać Michaiłowi?

Jeżeli regularnie tutaj zaglądacie, to wiecie, że omijam powieści obyczajowe. Nigdy mnie do nich nie ciągnęło. Kojarzą mi się z problemami miłosnymi, perypetiami rodzinnymi, a niekoniecznie o tym chciałabym czytać. „Primabalerina” zachęciła mnie okładką i zapowiedzią Lwowa, jako miejsca nieznanego Ninie, a przez to tajemniczego. W tego typu książkach przydałoby się lubić główną bohaterkę. Nie ma bowiem zbrodni do wyjaśnienia, seryjnego mordercy na wolności, czyli tego, co każe zostać i przewracać kartki. A mnie ona denerwowała. Przez kilkanaście stron, o ile nie więcej, zastanawiała się, czy powinna wyjechać z Krakowa. Zachowywała się jak młoda dziewczyna, a nie trzydziestokilkuletnia kobieta. Rozumiem, że przewidywalność daje bezpieczeństwo, ale jak długo można się wzbraniać przed zmianą? Mówimy przecież o kamienicy na własność! Nie chcielibyście jej zobaczyć, skorzystać z okazji, by poznać inne miasto i kulturę? Irytujące stało się też ciągle powtarzanie tego, jak bardzo Nina jest ładna i atrakcyjna, chociaż nie podkreśla tego ubraniem (kryje się pod nim i postarza). Każda z drugoplanowych postaci jest nią zachwycona, widzi same zalety, nie wymienia jednak żadnych wad. Autorka mogła o tym wspomnieć tylko raz albo dwa, wystarczyłoby w zupełności.

Przeciwieństwem Niny są jej przyjaciele. Jednym z nich jest Igor – sympatyczny, otwarty, spontaniczny, kochający podróże. Jak się później dowiadujemy, jest gejem. Mam wrażenie, że wątek homoseksualny został wprowadzony trochę na siłę. Ta kwestia poruszona jest tylko raz. Nic nie wnosi. Cassandra Clare w serii „Dary Anioła” tak delikatnie i sprawnie opisała relację męsko-męską, że ten paring ma wielu fanów. Co więcej, pocałunkiem w ostatnim odcinku serialu „Shadowhunters” emocjonowali się niemal wszyscy i to w jak najbardziej pozytywnym sensie. W „Primabalerinie” homoseksualizm Igora pomaga Ninie odkryć w niej kobietę – doradza jej jako facet, ale bez podtekstu seksualnego.

To ciepła opowieść o tym, by się nie bać i czerpać z życia pełnymi garściami. Nie zawiodą się fani miłości z przeszkodami, bo taka pojawia się i tutaj. Na relacji Niny z Michaiłem cieniem kładzie się scena przewidywalna i schematyczna (oglądałam kiedyś telenowele), co pozbawiło dalszą akcję napięcia. Jestem też zawiedziona przedstawieniem Lwowa. Dostałam raptem fontannę z rynku z mitologicznymi postaciami i kilka regionalnych potraw. To za mało. Nie chciałam nazw ulic co linijkę, bo po co. Ale zamiast ogólnych zdań mile widziałabym konkret.


Książkę wygrałam w konkursie organizowanym przez Lustro Rzeczywistości

You Might Also Like

0 comments

Archiwum

O blogu

Dość poważnie

Wszystkie teksty opublikowane na tym blogu są mojego autorstwa. Zabraniam ich kopiowania oraz wykorzystywania bez mojej wiedzy i pisemnej zgody.

Formularz kontaktowy