Nie powinnam oglądać serialu tylko
ze względu na jedną postać. A tak było tym razem. Niezbyt interesowała mnie
fabuła, denerwował główny bohater, a efekty specjalne były beznadziejne.
Dlaczego więc wytrwałam do ostatniego odcinka?
Historia
jest prosta. Tytułowy nastolatek zostaje ugryziony przez wilkołaka, przez co
sam się nim staje. Odkrywa nowe zdolności, takie jak dobry słuch i węch, jest
też szybszy. Zaczyna stwarzać niebezpieczeństwo dla swoich najbliższych. W kontrolowaniu
siebie ma mu pomoc Derek. Gdy w mieście zaczynają ginąć ludzie, do akcji
wkraczają Łowcy. Niełatwa już i tak sytuacja Scotta, staje się jeszcze
trudniejsza.
Główny
bohater to frajer. Po ugryzieniu staje się pewny siebie, odważny i lekkomyślny.
Jedyne o czym myśli, to on sam i dziewczyna, w której się zakochuje. Gdy chodzi
o kwestię bezpieczeństwa, przejmuje się tylko Allison. To wokół niej kręci się
jego świat. Szkoda, że nie zauważa swojego przyjaciela i o niego nie dba. A to
Stiles uświadamia mu, kim się stał i szuka informacji o wilkołakach. Bardzo
dużo ryzykuje, bez wahania gotów jest mu pomóc, o każdej porze dnia i nocy.
Martwi się o niego. A co robi Scott? Nawet o nim nie myśli. Jest cholernym
egoistą.
Jak
się już mogliście zorientować, kibicuję Stilesowi. Jest trochę zwariowany, dużo
gestykuluje i nawet w obliczu niebezpieczeństwa nie traci poczucia humoru.
Uważam, że to jego duża zaleta – zdecydowanie ożywia serial. Dylan O’Brien gra
najlepiej z całej obsady. Mimiką twarzy potrafi oddać tak wiele emocji, że
oglądanie go to czysta przyjemność. Zdecydowałam się na ten serial ze względu
na niego. Tylko on mnie motywował do włączenia kolejnego odcinka.
Jak
już wspomniałam, fabuła nie jest skomplikowana. Mimo to jest zgrabnie
skonstruowana, są zwroty akcji, często też sceny trzymają w napięciu i to takim
porządnym (chwytałam się kurczowo koca, gotowa w każdej chwili zakryć nim
oczy). „Teen Wolf” świetnie sprawdza się jako relaks po ciężkim dniu, kiedy nie
chce się wytężać umysłu, a po prostu odpocząć. Producenci zadbali o to, by
dziewczyny miały na co i na kogo popatrzeć. Mamy więc sporo ujęć na nagą klatkę
piersiową dobrze zbudowanego Dereka. I jest też Jackson. Można powiedzieć, że
wróg Scotta, na pewno rywal na boisku lacrosse. Nie dość, że jest czarnym
charakterem, to w dodatku przystojnym…
O
ile muzyka jest całkiem przyjemna i odcinki potrafią być klimatyczne, tak
efekty specjalne wołają o pomstę do nieba. Kompletnie nie podoba mi się
przedstawienie wilkołaków. Wyglądają jak małpy. Zamiast lęku, wywołują tylko
śmiech. Tak raczej być nie powinno. W końcu to główny, przewodni wątek serialu.
Mam nadzieję, że poprawi się to w kolejnych sezonach. Dla Dylana obejrzę je na
pewno.
pierwsze zdjęcie pochodzi ze strony img.phimhayhd.vn, drugie z Filmweb.pl
0 comments