Powieść
Jamesa Dashnera bardzo mi się spodobała. Zamknięcie w labiryncie budzi tyle
emocji i pytań! Dlaczego tam są? Kto ich
tam umieścił? Jakie zło czeka między
murami? I najważniejsze: czy znajdą
wyjście? Poniżej przeczytacie moje
wrażenia odnośnie ekranizacji.
Thomas
budzi się w windzie, która ze zgrzytem jedzie w górę. Drzwi otwiera mu grupa
chłopców. Okazuje się, że trafił do Strefy – ogromnego placu, otoczonego przez
wysokie mury. Labirynt. Nikt z nich nie pamięta swojej przeszłości, nie wie
nawet, ile ma lat. Znają jedynie swoje imię. I codziennie próbują się stamtąd
wydostać.
Ostatnio
powstaje wiele produkcji, które łączy pewien schemat. Główny bohater ma
szesnaście lub osiemnaście lat i żyje w świecie innym niż my. Najczęściej nasza
cywilizacja doprowadziła do swojego własnego upadku i na gruzach powstało nowe
państwo. Panują surowe zasady, ludzie poddawani są próbie, pod czujnym okiem
kontrolującego wszystko rządu. Wśród masy podobnych ludzi, nasz bohater się
wyróżnia. Jest wyjątkowy. Tylko on ma mądrość i siłę potrzebną do zmiany
istniejącego porządku. Zazwyczaj też ma do pomocy i wsparcia towarzysza lub
towarzyszkę życia. O ile książka może być znakomita, to ekranizacja już
niekoniecznie. Tak jest z „Igrzyskami śmierci”, które mnie nie oczarowały w
przeciwieństwie do „Niezgodnej”. Z „Więźniem labiryntu” problem jest taki, że
podczas oglądania szybko pojawia się myśl, że to film jakich wiele. Dopiero
końcówka uświadamia widza, że ma do czynienia z czymś innym, nietypowym i
intrygującym.
O
książce pisałam tutaj. Jej adaptacja spłyca fabułę, co jest największym
minusem. O ile, czytając, rozumiem, że przez te dwa lub trzy lata nie udało im
się wpaść na rozwiązanie, bo jest ono skomplikowane. Tak w filmie wydaje się
proste i aż ma się ochotę zapytać: serio, tyle tam siedzieliście? Sytuacji nie
poprawia to, że Thomas ma sny z przebłyskami ważnych informacji. To dość
powszechny zabieg i wypada na niekorzyść produkcji, bo upodabnia ją do innych.
Dodatkowo widz może przewidzieć dalszy rozwój akcji, oprócz finału, który tak
jak wspomniałam, jest oryginalny.
Labirynt
stwarza wiele możliwości. Jego konstrukcja bardzo mi się podoba, ujęcia dobrze
pokazują, jaki jest ogromny i nie do przezwyciężenia. Autentyczny wydaje się
hałas, jaki towarzyszy przesuwaniu się kamiennych brył. Tak właśnie mógł
brzmieć. Dozorcy, czyli książkowi Buldożercy, mają trochę inną postać, ale dzięki
temu lepiej wyglądają na ekranie. Takie kreatury nie dość, że są odrażające, to
też straszne. Wielkim plusem dla „Więźnia labiryntu” jest to, że się nie dłuży
i nie ma nudnych scen. Tempo akcji mi jak najbardziej odpowiada. Film trzyma w
napięciu, zdarzyło mi się kilka razy drgnąć ze strachu. Dobrze oddany jest też chaos
i panika mieszkańców Strefy.
Lubię
Thomasa, bo jest naturalny: zadaje mnóstwo pytań, jest ciekawy, odważny, ale
też często boi się, co zyskało moją sympatię. Dylan O’Brien wypada bardzo dobrze,
nie mam mu nic do zarzucenia. Chętnie też zobaczę go w innych rolach. Jedyną
osobą spośród obsady, którą znałam wcześniej, jest Thomas Brodie-Sangster. Jak
dla mnie to idealny Jojen w serialu „Gra o tron”. Ciekawe jest to, że chociaż
ma dwadzieścia pięć lat, to wcale na tyle nie wygląda i z powodzeniem może się
wcielać w role nastolatków. Newt jest sympatyczny i właściwie to tyle. Ciężko
stworzyć wyróżniającą się postać, jeśli jedyne, co o niej wiemy, to imię. Chyba
dlatego mamy tak dobraną obsadę, by widz bez problemu rozpoznawał
najważniejszych bohaterów. Pomaga w tym ich wygląd. Alby jest czarnoskóry, a
Minho to Koreańczyk. Chucka też łatwo zapamiętać. Jedyną dziewczyną na planie
jest Kaya Scodelario. Nie lubię filmowej Teresy. O ile ta w książce miała
charakterek i dała się jako tako lubić, tak tę zapamiętałam jako bladą,
wystraszoną dziewczynę z kurtyną czarnych włosów. Mam nadzieję, że po
obejrzeniu drugiej części zmienię o niej zdanie. Teraz nie pozostaje mi nic innego,
jak zabrać się do czytania kontynuacji, bo „Więzień labiryntu: Próby ognia” już
niedługo w kinach.
zdjęcia pochodzą z portalu filmweb.pl
2 comments
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń