książki

Tahereh Mafi - Dotyk Julii

00:23:00Unknown

źródło
Od jutra, od poniedziałku, od następnego miesiąca – tak zazwyczaj zaczynamy nowe postanowienia. Jakby ta konkretna, wybrana data już sama w sobie miała siłę sprawczą. Może i ma. A może to tylko łatwy punkt do zaznaczenia w kalendarzu, a wszystko zależy tylko i wyłącznie od naszej silnej woli.

Nie jestem wyjątkiem. Też lubię planować i naklejać w widocznych miejscach kolorowe karteczki z wypisanymi postanowieniami. Dostałam też od Karriby listę książek, które jej zdaniem powinnam przeczytać. Zakładałyśmy, że nie dam rady więcej niż jedną miesięcznie. Zaskoczyłam nas obie.

Wszystko zaczęło się od trailera „Miasta kości”, który włączyła mi Karriba. Pomyślałam, że to fajna historia i obejrzałam film w serwisie YouTube. A następnego wieczora jeszcze raz. Przypomniałam sobie, że to ekranizacja książki, którą mam na liście. Sięgnęłam po nią w przerwie między egzaminami… i totalnie się wciągnęłam! Sześciotomową serię „Dary Anioła” pochłonęłam w dwa tygodnie z hakiem. A teraz mam już pierwszą część na półce i chcę, by cała się zapełniła książkami Cassandry Clare. Na pewno też napiszę ich recenzje.

Po doskonałej historii ciężko się pozbierać i wrócić do codzienności. Za sugestią Karriby (i jej listą) zaczęłam czytać „Dotyk Julii” Tahereh Mafi. Tytułowa bohaterka ma niesamowitą moc: jej dotyk powoduje śmierć. Poznajemy ją, gdy jest w szpitalu psychiatrycznym. Nie wypowiedziała słowa od przeszło ośmiu miesięcy. Jedyne co ma, to notatnik i pióro. Jest odgrodzona od świata, którym rządzi Komitet Odnowy, a ludzie cierpią przez głód. Przywódcy chcą wykorzystać jej umiejętności, by jeszcze bardziej umocnić swoją władzę. Julia się na to nie zgadza.

Atutem książki jest poetycki styl  i stosowane przez autorkę wyliczenia i przekreślenia. Na drugim planie jest fabuła, całkiem ciekawa i mająca nieoczekiwane zwroty akcji. Drugi tom, pt. „Sekret Julii” czytało mi się gorzej. Bohaterka tak mnie denerwowała, że już myślałam o rzuceniu tej książki. Nie zrobiłam tego tylko z jednego powodu - Warnera. To postać wyrazista, fascynująca i zaskakująca. Drugim ważnym męskim bohaterem jest Adam, którego nie lubię. Nie lubię tak, że życzyłam mu jak najgorzej. Trzecia część jest inna. Powiedziałabym, że na jej podstawie mógłby powstać film akcji z efektami specjalnymi. Julia się zmienia, a wraz z nią sposób narracji. Nie jest już tak poetycki i bogaty w emocje. Książka traci na tym, co ją wyróżniało. Jest jednak Warner, dużo Warnera i to mi ten brak wynagradza. Zaletą całej serii są sceny miłosne. Zarówno subtelne jak i intensywne w swojej zmysłowości.

Seria mi się spodobała, jest warta przeczytania i polecenia, szczególnie ze względu na styl autorki. Czyta się ją przyjemnie i szybko, ma dobre tłumaczenie i mimo poetyckości jest lekka w odbiorze. Nie oczarowała mnie jednak na tyle, żebym chciała mieć ją na półce. Przeżywałam Julię w trakcie lektury, ale ostatnią stronę przyjęłam bez żalu, że to koniec. 

W ten sposób minął styczeń i luty, a ja przeczytałam dziewięć książek. Wykreśliłam dwie pozycje z listy Karriby. Zaczęłam też realizować inne noworoczne postanowienia. Jestem pełna nadziei, że ten rok będzie lepszy od poprzedniego.

You Might Also Like

1 comments

Archiwum

O blogu

Dość poważnie

Wszystkie teksty opublikowane na tym blogu są mojego autorstwa. Zabraniam ich kopiowania oraz wykorzystywania bez mojej wiedzy i pisemnej zgody.

Formularz kontaktowy