książki

Jojo Moyes – Zanim się pojawiłeś

13:54:00Unknown


Will cierpi na paraliż czterokończynowy. Oznacza to, że nie ma władzy w nogach, a jego dłonie i ramiona mają bardzo ograniczone ruchy. Może jedynie delikatnie uścisnąć czyjeś palce. Nie ma mowy o samodzielnym jedzeniu i piciu, ani tym bardziej o najprostszych, codziennych czynnościach. Potrzebuje stałej opieki.

Sytuacja, w której się znalazł, jest dla niego nie do zaakceptowania. Jest całkowicie uzależniony od innych. Trudno mu się z tym pogodzić, bo jeszcze dwa lata temu stał na czele firmy, zarabiał krocie, podróżował i uprawiał sporty ekstremalne. Jest rozgoryczony i zmęczony, już nie życiem, ale egzystencją.

Lou natomiast jest barwna jak egzotyczny ptak. Nikt nie ubiera się tak jak ona. Dopiero co straciła pracę w kawiarni i nie może znaleźć nowej. Nie ma wykształcenia ani kompetencji. W jej domu się nie przelewa, rodzice ledwie wiążą koniec z końcem, dlatego zatrudnia się u Traynorów. Ma być opiekunką Willa, karmić go i stale dotrzymywać towarzystwa.

Czytałam tyle pozytywnych opinii, a początek książki tak bardzo mnie rozczarował. Napisany prostym językiem, bez polotu, z bohaterem, który oczywiście jest bogaty i ma piękną kobietę. Bez żadnego elementu przyciągającego uwagę, prolog wydawał się nie spełniać swojej funkcji. Jedynie ostatnie zdania wytłumaczyły, dlaczego autorka zdecydowała się na taki zabieg. Nie bez obawy przewróciłam kartkę. I nagle narrację w trzeciej osobie zastąpiła ta w pierwszej. Z ciekawymi wyliczeniami i innym stylem – obrazowymi epitetami i plastycznymi opisami. Płaskie zdania zastąpiły emocje. Odetchnęłam z ulgą.

Pamiętam, że miałam czytać tylko trzydzieści minut przed snem. Nie wiem, kiedy minęły dwie godziny. Żałowałam, że następnego dnia muszę rano wstać. Tak bardzo wciągnęłam się w historię Louisy i Willa. A przecież była przewidywalna. Nie jeden raz spotkałam się z podobnym schematem, w którym to męski bohater był stroną inspirującą i rozwijającą tą drugą – trochę nijaką, bez ambicji. Co więcej, ja sama lgnę do osób, które mnie motywują do dalszej pracy nad sobą, do nowych wyzwań i przekraczania granic, które istnieją tylko w mojej głowie. Z miejsca polubiłam Willa.

Główny wątek jest kontrowersyjny i może wzbudzić skrajne emocje u czytelników. Możemy się nie zgadzać z przemyśleniami i wyborami postaci. Wszystko oczywiście zależy od naszego światopoglądu i hierarchii wartości. Moim zdaniem Jojo Moyes poradziła sobie znakomicie. Może pomogła jej w tym dziennikarka praktyka i wiedza, że rzetelny materiał wymaga przedstawienia racji obu stron. Nie może sugerować odbiorcy, po czyjej ma stanąć stronie. On sam ma o tym zdecydować. 

I chociaż wiedziałam, jak skończy się ta historia, nadal miałam nadzieję. Przez całą książkę gorąco kibicowałam Lou. Byłam pod wrażeniem jej determinacji i niesłabnącego entuzjazmu. W „Zanim się pojawiłeś” spodobało mi się szczególnie stopniowe budowanie relacji, znikanie uprzedzeń i otwieranie się na nowe możliwości, poszerzanie własnych perspektyw. Afirmacja życia, która wytrwale próbowała zepchnąć z piedestału rezygnację. I w końcu to, jak ostatnie strony zagrały najwrażliwszą nutę we mnie. Jak ocierałam łzy i myślałam o fabule po przebudzeniu następnego dnia. Szczerze polecam! To jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku.



Czytaliście? Wybieracie się na ekranizację do kina? 

You Might Also Like

0 comments

Archiwum

O blogu

Dość poważnie

Wszystkie teksty opublikowane na tym blogu są mojego autorstwa. Zabraniam ich kopiowania oraz wykorzystywania bez mojej wiedzy i pisemnej zgody.

Formularz kontaktowy